Absurdy niedorzeczności kluczowych dogmatów współczesnej teorii ewolucji.

POWSTANIE MATERII I CAŁEGO MATERIALNEGO WSZECHŚWIATA Z NICZEGO

ewolucjonistyczni kosmolodzy i astrofizycy twierdzą, iż początkiem wszechświata był Big Bang, czyli Wielki Wybuch; według nich przed Wielkim Wybuchem nie było kompletnie niczego:
Leon Max Lederman (wybitny fizyk amerykański, Nagroda Nobla w 1988)

„Na Samym Początku była pustka – zadziwiająca forma próżni – nicość nie zawierająca żadnej przestrzeni, żadnego czasu, żadnej materii, żadnego światła, żadnego dźwięku. Jednak prawa natury były na swoim miejscu i ta dziwna próżnia posiadała potencjał. […] W logiczny sposób opowieść zaczyna się od początku. Ale ta opowieść dotyczy wszechświata i, niestety, nie mamy żadnych danych na temat Samego Początku. Żadnych, zero. Nie wiemy nic o wszechświecie, aż do momentu, gdy osiąga on dojrzały wiek bilionowej trylionowej części sekundy – to jest, pewnego bardzo krótkiego czasu po stworzeniu w Wielkim Wybuchu. Kiedy czytasz lub słyszysz cokolwiek na temat narodzin wszechświata, to ktoś to zmyśla. Jesteśmy w sferze filozoficznych rozważań. Tylko Bóg wie co stało się na Samym Początku.”

Rzeczywiście, bardzo mądre… – na początku nie było nic, a potem to wybuchło, tak po prostu. Nigdy bym na to nie wpadł. Choć niektórzy naukowcy wychodzą z siebie, by przekonać laików, iż jest to całkiem logiczna i nie-magiczna teoria, to, osobiście, wolę uchodzić za wariata, niż naprawdę zwariować i wierzyć w takie bzdury.

SAMOISTNE POWSTANIE ŻYCIA Z MARTWEJ MATERII

ewolucjoniści śmiało twierdzą, iż życie powstało przez przypadek, samo z siebie: aminokwasy w jakiś sposób połączyły się w odpowiednio uszeregowane łańcuchy tworząc proteiny, samoistnie powstały kwasy nukleinowe odgrywające kluczową rolę w przekazywaniu cech dziedzicznych i kierowaniu syntezą białek, samoistnie powstały też pierwsze komórki, których budowa i działanie są wysoce skomplikowane:
George Wald (amerykański biochemik i fizjolog, Nagroda Nobla w 1967)

„Myślę, że naukowiec nie ma innego wyboru, jak tylko podejść do problemu genezy życia poprzez hipotezę samoistnego wytworzenia się… Wystarczy jedynie rozważyć ogrom tego zadania wyewoluowania pierwotnego życia z materii nieorganicznej, by przyznać, że samoistne wytworzenie się żywego organizmu jest niemożliwe. Jednak, oto jesteśmy – w wyniku, jak wierzę, samoistnego wytworzenia się.”

Tak więc najbardziej światli uczeni przyznają, że samoistne powstanie życia jest niemożliwe z naukowego punktu widzenia – a mimo tego nadal w to wierzą.

Jednakże w 1981 roku dwóch wybitnych badaczy – Sir Fred Hoyle (astrofizyk) oraz Chandra Wickramasinghe (profesor matematyki stosowanej i astronomii w Uniwersity College w Cardiff) – zaszokowali świat naukowy wynikami swoich obliczeń, które jednoznacznie negowały możliwość spontanicznego powstania życia. Ich odkrycie było kilkakrotnie opisywane w prasie (np. Daily Express w Londynie z 14 sierpnia 1981; The Sunday Mail w Brisbane z 20 września 1981): obaj uczeni, jeden niezależnie od drugiego, wykonali obliczenia, w których chodziło o przypadkowe utworzenie się początku 2000 protein jednokomórkowca-ameby (każda proteina składa się z setek aminokwasów ułożonych w odpowiedniej kolejności) – „Kiedy obaj skończyli, spojrzeli na wynik prawie z niedowierzaniem.

Każdy z nich uznał, że owe prawdopodobieństwo powstania przypadkowo iskry życia na ziemi wyraża się, w matematycznym żargonie, jak 1 na 1040 000.” Wickramasinghe, który dotychczas był ateistą, został szczególnie potrząśnięty tym odkryciem:

Chandra Wickramasinghe (’The Sunday Mail’ z 20.IX.1981 z Brisbane)
„Czuję się w tej sytuacji całkowicie skrępowany z powodu stanu ducha, jaki teraz odkrywam w sobie. Nie ma jednak żadnego logicznego wyjścia z tego… Zwykliśmy mieć otwarte umysły; teraz zdajemy sobie sprawę z tego, że jedyną logiczną odpowiedzią na pytanie o powstanie życia jest akt stworzenia – a nie jakieś przypadkowe i losowe wymieszanie materii.”

Zaś Sir Fred Hoyle wyraził później to znikome prawdopodobieństwo (1 do 1040000) w bardziej obrazowy sposób:

Sir Fred Hoyle
„Prawdopodobieństwo powstania choćby jednego z polimerów żywych organizmów przez przypadek jest takie samo jak prawdopodobieństwo, że całkowicie wypełniający przestrzeń Układu Słonecznego niewidomi, obracający w rękach kostkę Rubika, ułożą ją prawidłowo i równocześnie.”

„Nie ważne jak olbrzymie środowisko jest brane pod uwagę, życie nie mogło mieć przypadkowego początku. Stada małp bębniące na chybił trafił na maszynach do pisania nie mogłyby wyprodukować dzieł Szekspira z tej praktycznej przyczyny, że cały dostępny obserwacjom wszechświat nie jest wystarczająco olbrzymi by pomieścić niezbędne hordy małp, niezbędne maszyny do pisania i, z pewnością, niezbędne śmietniki, do których wyrzucanoby nieudane próby. Tak samo rzecz ma się z żywą materią.”
Fred Hoyle and N. Chandra Wickramasinghe, „Evolution from Space: A Theory of Cosmic Creationism” (New York: Simon and Schuster, 1981), str. 148

W celu lepszego uzmysłowienia sobie jak absurdalnie małe jest prawdopodobieństwo przypadkowego połączenia się aminokwasów, tak aby utworzyły część protein organizmu jednokomórkowego (tu: ameby) polecam wizytę na stronie PRAWDOPODOBIEŃSTWO.

INTELIGENTNA EWOLUCJA

według teorii ewolucji wszystkie organizmy rozwijały się samoistnie 'ku górze’ wykształcając narządy i organy, które swoją złożonością zdumiewają największych uczonych – ich dokładne zbadanie i zrozumienie jest możliwe jedynie w wyniku współpracy wielu specjalistów, nierzadko na przestrzeni kilku pokoleń:
zdolność świecenia (na przykładzie świetlików)

„cechą charakterystyczną świetlikowatych jest zdolność świecenia dzięki reakcji chemicznej polegającej na przemianie enzymu lucyferazy w procesie utleniania związku chemicznego lucyferyny, zawartego w komórkach odwłoka owadów;”
Popularna Encyklopedia Powszechna (Fogra: Kraków, 1997), hasło 'świetlikowate’
wytwarzanie prądu elektrycznego (na przykładzie węgorzy)

„Węgorz elektryczny o przeciętnej wielkości może wytwarzać napięcie około 400 V i natężeniu jednego ampera. Zanotowano, że 41-kilogramowy okaz hodowany w nowojorskim akwarium wytworzył napięcie 650 V. Takie napięcie jest wystarczająco silne, aby zabić oddalonego o sześć metrów konia. Dla człowieka na pewno byłoby ono śmiertelne. Węgorze elektryczne nie mają wielu wrogów naturalnych… Narządy wytwarzające pole elektryczne są ulokowane na ogonie i składają się z kilku tysięcy płytek elektrycznych, których układ jest podobny do układu cel w akumulatorze. Biegun dodatni znajduje się na głowie węgorza, a biegun ujemny na końcu ogona.”
Świat Wiedzy (kolekcja Marshalla Cavendisha), hasło 'węgorz elektryczny’ w części 'Zwierzęta i Rośliny’, str.533-534 używanie substancji odstraszających (na przykładzie chrząszczy)

„Bombardier (Brachynus), gatunek niewielkiego (długość do 15 mm) chrząszcza z rodziny biegaczy. Podrażniony, wytryskuje z odwłoka gryzącą płynną substancję, eksplodującą w powietrzu.”

Istnieją organizmy, które mogą się pochlubić całą kolekcją takich 'wynalazków’. Głowonogi wykorzystują napęd odrzutowy (niektóre kałamarnice pływają z prędkością 55 km/h), posiadają ramiona zaopatrzone w przyssawki i haczyki używane do chwytania ofiar, wytwarzają jad zawarty w ślinie uśmiercający zdobycz oraz posiadają w skórze specjalne komórki barwnikowe, dzięki którym mogą momentalnie zmieniać barwę ciała w zależności od podłoża, na którym się znajdują.

Do poznania i zrozumienia zasad funkcjonowania poszczególnych narządów różnych zwierząt czy roślin niezbędna jest olbrzymia wiedza. Wytworzenie zaś nowych organów i substancji naturalnych na wzór istniejących już 'cudów natury’ przerasta możliwości ludzkiego intelektu i techniki. Najwybitniejszi uczeni i wynalazcy nadal z podziwem patrzą na świat przyrody i wzorują się na jego elementach przy opracowywaniu nowoczesnych technologii i doskonalszych rozwiązań, które mogą być z powodzeniem wykorzystane w medycynie oraz różnorodnych gałęziach przemysłu. Mimo wielu wieków rozwoju naszej cywilizacji nadal nie dorastamy do stóp 'cywilizacji przyrody’. Najdoskonalszy na świecie komputer jest jedynie biedną repliką ludzkiego mózgu, przez który zresztą został stworzony; najnowocześniejsza kamera cyfrowa nadal nie może się równać z okiem; najlepsze łodzie podwodne nigdy nie schodzą nawet do 2000m ze względu olbrzymie ciśnienie wody, podczas gdy niejedno morskie zwierzę doskonale sobie radzi nawet na większych głębokościach; super roboty poruszają się jak zgrzybiałe dziadki i trudno powiedzieć czy kiedykolwiek będą mogły skakać jak koziołki. Umysły milionów uczonych razem wziętych tempem ślimaka usiłują dogonić przyrodę.

Jakie wytłumaczenie i wnioski może z tego wysnuć ewolucjonista? Prawdopodobnie jedynie dwa: wszelkie niesłychane wynalazki przyrody powstały przez przypadek (może na drodze prób i błędów) lub też są dziełem wiedzy i inteligencji rozwiniętej przez żywe organizmy. Takie założenia są jednakże totalnie absurdalne:

Twierdzenie jakoby żywe organizmy wytworzyły przez przypadek mózg czy skrzydła można przyrównać do twierdzenia, że starożytni Egipcjanie przez przypadek (lub może na drodze prób i błędów) wynaleźli komputer czy samolot odrzutowy. Równie dobrze można stwierdzić, że bomba atomowa czy żarówka powstały przez przypadek. Przypadek może zadziałać tam gdzie mamy do czynienia z czymś niezbyt złożonym, a metoda prób i błędów jest przydatna tylko wtedy, jeżeli istnieje jasno określony cel badań a badacze dysponują olbrzymią wiedzą. W przyrodzie napotykamy jednak na systemy i rozwiązania, które można dogłębnie zrozumieć dopiero po wielu latach badań, a które są przecież wykorzystywane przez bezrozumne i mało inteligentne organizmy. Ponadto, liczba narządów, których funkcja w danym organizmie nie jest jeszcze znana jest znikoma: jeszcze sto lat temu wymieniano niemal 200 organów w człowieku, które określano jako bezużyteczne (np. gruczoł tarczycowy czy gruczoł grasicy, wyrostek robaczkowy, migdałki, kość ogonowa itp.), podczas gdy obecnie wiadomo już, iż każdy z nich spełnia określoną – mniej lub bardziej istotną – funkcję w ciele ludzkim. Skoro wszystkie narządy są doskonałe i wykonują określone zadanie nie ma mowy o przypadku – nawet w skamielinach nie znajdujemy poczwarnych istot z połowicznie rozwiniętymi czy też bezużytecznymi częściami ciała.

W teorii ewolucji mówi się o dostosowaniu, o powalająco inteligentnym, złożonym, doskonałym dostosowaniu żywych organizmów do danego środowiska i trybu życia. Mówi się, że ryby głębinowe wytworzyły 'światełka’, bo taka była potrzeba; nietoperze rozwinęły zdolność echolokacji, bo taka była potrzeba; rekiny nauczyły się wytwarzać niezliczone ilości nowych zębów, bo taka była potrzeba; naczelne wymyśliły mowę ludzką, bo taka była potrzeba. Jednakże, każda z tych rzeczy wymaga olbrzymiej wiedzy i inteligencji. Jak organizmy głupsze od ludzi, były w stanie opracować rozwiązania, które wprawiają nas w zachwyt i osłupienie. Ponadto, można przytoczyć liczne przykłady jasno wskazujące na fakt, iż taka 'wynalazczość’ nie jest zależna od wiedzy i inteligencji organizmu – na przykład, skąd zwierzęta pozbawione narządów wzroku wiedziały o tym, że istnieje światło, i że można dzięki niemu rozpoznawać otoczenie? A organizmy pozbawione mózgu? Kwiaty rzekomo nauczyły się wydzielać woń i wytwarzać nektar, które przyciągają owady dzięki czemu możliwe jest zapylanie; rozwinęły one także zdolność przetwarzania substancji pobieranych z gleby na różnokolorowe barwniki – Skąd kwiaty wiedziały jakie zapachy zwabią owady? Skąd wiedziały jak przyrządzić kuszący nektar? Nie posiadają przecież mózgu ani też nie potrafią dogadać się z owadami…

Cała wiedza potrzebna do opracowywania takich zaskakujących, użytecznych i doskonałych rozwiązań musiałaby więc być zawarta wewnątrz komórek. Czy tak jest w rzeczywistości? Czy komórki kwiatów lub komórki ludzkie są naprawdę mądrzejsze od nas samych? Czy są one istotnie tak inteligentne, mądre i wyuczone, iż potrafią wytworzyć dowolny organ, jakiego potrzebuje dany organizm? Czy w pierwotnej komórce była rzeczywiście zawarta wiedza i zdolność do przyszłego wytworzenia tego wszystkiego co widzą nasze oczy? Dlaczego organizm górali nie rozwinął im dotychczas skrzydeł i dlaczego organizm kobiet nie wytworzył w nich jakiegoś jadu czy substancji wybuchowej dla obrony przed zboczeńcami i przemocą? Dlaczego też najdoskonalszy organizm ludzki tak bardzo się pomylił wymyślając wiarę w Boga (pytanie z punktu widzenia ewolucjonisty)?